Raz na wozie, raz pod wozem
Modnym ostatnio tematem nowinek opiewających triumfalny marsz Linuksa na komputery biurkowe, są przykłady kolejny instytucji migrujących na Linuksa.
I tak w przeciągu paru dni gruchnęły co najmniej dwie wiadomości – zła i dobra.
Zaczniemy od złej. W Birmingham miał być instalowany Linux na szeroką skalę, za spore pieniążki ( swoją drogą, fajnie być gościem od takiej roboty – za takie wynagrodzenie ). Skończyło się na konfiguracji 200-stu komputerów (?), na niektórych nawet nasi rodacy pracowali i potwierdzili, że nie było problemów. Lecz skończyło się tym, że gdzieś wyżej ktoś coś nie za bardzo mógł zrobić za pomocą Linuksa … I Birmingham wróci na system od MS.
Druga wiadomość jest dobra dla tych z nas, którzy przewidują uczestniczyć w pracy francuskiego parlamentu ( i w ogóle mają zamiar się tam dostać ). Na rok 2007 planowana jest tam masowa migracja na wolne oprogramowanie. I oby nie było to drugie Birmingham.
Szkoda, że takie imprezy to nie na kieszeń naszego biednego państwa, które próbuje wdrożyć koncepcję jeszcze biedniejszego państwa kosztem podatników.