Windows 10.5 porzuci wielozadaniowość?

Choć oczy całego świata i opinii publicznej są zwrócone w stronę z której nadciąga tworzony na bieżąco Windows 10, w kuluarach siedziby giganta z Redmond mówi się już otwarcie o kolejnej edycji Windows 10.5 i kolejnych epokowych rozwiązaniach mających uradować pokolenia użytkowników wychowywanych od dwóch dekad przez ten system. Tym razem myśl racjonalizatorska inżynierów Microsoftu rozważa tematykę wielozadaniowości systemu operacyjnego i wynikające z tego problemy. Mówią oni wprost: „dla dobra i bezpieczeństwa użytkowników, Windows 10.5 powinien zezwalać na jeden proces użytkownika”.

To wszystko można uprościć
Chociaż wielozadaniowość wpisała się w kulturę naszej cywilizacji i większość czynności domowych oraz pracowniczych wykonujemy „na przerwaniach” pomiędzy innymi obowiązkami, to w technice komputerowej zewolenie bezmyślnym maszynom na tworzenie nieskończonej liczby procesów i ich wątków doprowadziło do poważnego zachwiania naszej wydajności i komfortu.

Singis Kann z działu Rewitalizacji Technik Użytkowych dowodzi, że nowa koncepcja zrodziła się na wskutek długoletnich badań i ich wyników spływających do Microsoftu z każdej strony świata. „Na 100 procesów uruchomionych na komputerze, 90% to procesy szkodliwe, zawirusowane lub czające się na dane użytkownika” – komentuje Kann – „Tym samym, rzeczywiste zapotrzebowanie użytkownika na wielozadaniowość systemu to mit wspierany przez wrogie populistyczne idee” dodaje. Jak wykazuje w swoim wystąpieniu, 99.8% użytkowników domowych posiada włączony zwykle jeden program, za pomocą którego regulują swoje relacje z internetem i wizerunkiem osobistym tamże. „To nieprawdopodobne marnotrastwo energii i mocy naszych komputerów – większość rzeczy które wykonuje komputer w tle są najzwyczajniej niepotrzebne!” – unosi się Kann na riposty zwoleników zachowawczego trwania przy wielozadaniowości. Koledzy z zespołu studzą nieco entuzjazm swojego rzecznika, mówiąc wykrętnie o problemach koncepcyjnych, jak np. realny wpływ użytkownika na proces, który będzie mógł uruchomić w ramach swojej sesji po zalogowaniu się na komputer.

Niemniej, po latach bezwstydnego hedonizmu cyfrowego, ktoś w końcu otwarcie próbuje zrobić porządek z marnowanym zasobami i całym biznesem antywirusowo-maleware’owym. Przypisanie pracy użytkownika do jednego programu zwiększy również naszą uwagę, skupienie i rozwinie mechanizm podejmowania decyzji, co finalnie wszystkim nam wyjdzie na zdrowie.