Przez oczy do serca
Postęp to dobra rzecz. Rozwija byty nieciekawe w śmielsze wizualnie i bardziej atrakcyjne. Nie inaczej jest z naszą ulubioną dystrybucją Linuksa. Zresztą spójrzcie tylko.
Stare wydanie Ubuntu Jaunty straszyło od wczesnego momentu procesu ładowania systemu. Eklektyczny układ elementów, brak spójności estetycznej, kolorystyka rodem z czasopism sensacyjnych, grobowy mrok czarnej otchłani:
Potem było jeszcze gorzej. Ekran logowania odrzucał swoją jarmarczną nachalnością, brakiem zdecydowania w elementach graficznych, niepostępowym oknem do wpisywania danych:
Z ulgą zatem można przyjąć opamiętanie jakie nastąpiło w nowym wydaniu Ubuntu Karmic. Nie jest to wersja finalna (która ukaże się na dniach), ale obecna forma kontaktu systemu z użytkownikiem od pierwszych sekund uruchomienia komputera, napawa szeroko rozumianym optymizmem.
Ekran umilający start systemu urzeka wysmakowaną prostotą wizualną uzyskaną za pomocą witalnej kolorystyki, nawiązaniem do barwnego logo dystrybucji, jak też czytelnym paskiem postępu (czego nie widać na zrzucie):
Zalogowanie się do systemu poprzedza ekran utrzymany w podobnej jak poprzednio, żywiołowo poprowadzonej barwnej kompozycji. Nieudolne graficzne elementy z poprzednich wydań zastąpiły nowatorskie ramki i obramowania, jak też akcenty animacyjne okna w którym wpisujemy hasło (czego nie widać na zrzucie):
Kto się domyśla, co miałem na myśli w powyższym, zapewne z ulgą przyjmie jakiekolwiek oznaki życia w ostatecznym wydaniu Ubuntu Karmic. Póki co, system bootuje się nieciekawie (co nie znaczy, że szybko). Ja rozumiem potrzebę zmian, ale po co na siłę i na szybko zastępować sprawdzające się i działające stare elementy systemu (usplash, GDM), nowymi, nie do końca napisanymi i konfigurowalnymi (nowy GDM, xsplash). Z litości nie przytoczę procesu ładowania się osławionej siódemki od MS. Nie widziałem tego co prawda, ale nie przypuszczam, żeby było gorzej niż to, co prezentuje obecna wersja Karmica. A ludzie kupują produkt oczami.