Killing in the name of…

Czasami człowiek ma ochotę błysnąć czernią swego jestestwa. A nic tak nie pomaga w odkrywaniu mroków duszy i zasobu słów nieciekawych jak jazda samochodem. A oto przygoda, osoby o odmiennym guście muzycznym proszę o… Tolerancję?

Jadę sobie, a w zasadzie stoję przed skrzyżowaniem, okno odsunięte, bo aura zafundowała na wolnych powietrzu saunę, a z głośników sączy się, jak to przy poniedziałku, ‘I don’t wanna stop’. Osbourne dziś miał wyjątkowo dobrze brzmiącą chrypę, a cała reszta była jak zawsze. Zatem siedzę i kontempluję niewyszukany, a jakże głęboki tekst pieśni, gdy nagle czuję, że podskakuję. Rozczaruję miłośników katastrof – nic na mnie nie najechało, nie stuknęło i zderzak mi nie odpadł, a ręce nadal mam umiejscowione tam, gdzie się do nich przyzwyczaiłem. Podskakiwanie przeszło w namacalny atak soniczny, a źródełem był taki jakiś samochodzik (słabo marki rozpoznaję), co to stanął sobie na pasie obok. Je*liwe *umc* *umc* *umc* wprawiło w drgania najdrobniejszy flaczek moich wątpi, a młodzieniec w samochodzie obok czerpał wyraźną przyjemność z donośnego zaznaczania miejsca swego postoju. Bo *umcowania* raczej nie kontemplował. Osbourne aż sobie przysiadł na taką niegodziwość i przytaknął głową gdy użyłem określeń w stosunku do młodzieńca. No ale mi tu wszystko w środku lata, światła się nie zmieniają i coraz bardziej czułem się jak niewiniątko pod ciosami szalonego operatora popularnego bejzbola. ‘Grunt to się nie dać stłamsić!’ zakrzyknąłem w myślach i przypuściłem akcję odwetową. Nie, nie wysiadłem i nie wbiłem mu śrubokręta w subwoofer. Z mściwym uśmiechem sięgnąłem ręką do potencjometra i uwolniłem decybele z wnętrza swoich głośników. Kroczcie, zdmuchnijcie tych ignorantów, co swojej ‘muzyki’ nie odróżnią od walenia plastikowym kubłem po głowie! No i może by zmiotły, gdy nie to, że moje głośniki w samochodzie… No, się spierdziały. I tak wyglądałem w roli profesora muzykologii ulicznej. Szybciej bym kogoś ogłuszył swoimi pierdziawkami fabrycznymi, gdybym je wykręcił i dał nimi komuś między oczy.

A wy jakiej muzyki słuchacie w drodze?