2 GB to już coś

Jak niektórzy wiedzą, pstrykam sobie tu i ówdzie moim najulubieńszym z aparatów ( Olympus E-500 ), jednak, zdarzyło się, że ów aparat mnie zawiódł – dwa, czy trzy razy w krytycznych momentach … Brakło miejsca na karcie pamięci.
Jako, że nie zniżam się do pstrykania .jpg, tylko wszystko robię w .orf ( raw, 14 MB zdjęcie ), na kartę 1 GB zmieściło mi się 71 klatek.
Dużo, nie dużo, ale przy lustrzance cyfrowej i mnogości obiektów które chce się uwiecznić, po jakiś czasie 1 GB przestaje być luksusem, a staje się więzieniem dla ambitnego amatora. Zatem – kupujemy większą kartę. Kartę, a nie fotobank – gdyż póki co, karta wychodzi mnie taniej niż fotobank moich marzeń.

1 GB który posiadam to zacny Sandisk Ultra II. Z moich domowych testów wynikało, że raw zapisuje mi się na niej w jakieś 3.5 sekundy, seria 4-ech rawów od naciśnięcia spustu do zgaśnięcia diody zapisu – jakieś 9.5 sekundy. Niby szybko, ale niech ktoś próbuje łapać seryjnymi zdjęciami np. dziecko, u którego czas zmiany lokacji wynosi ok. 2 sekundy 🙂

Kupując nową kartę, poszedłem na łatwiznę. Producenta karty już znałem ( Sandisk ) – uznałem pozostanie przy tej marce za dobry kompromis ( po co potem się denerwować, że karta konkurencyjna miała być szybsza, i jest, ale tylko w papierach wypuszczonych przez marketing ). Poszperałem, poczytałem opinie, znalazłem stronkę z testami szybkościowymi kart Sandisk Extreme III – http://myolympus.org/E500/writetime/ – i tyle mi wystarczyło.

Karta faktycznie jest szybka. Raw zapisuje mi się w jakieś 2 sekundy, seria czterech rawów – 5.5 sekundy. Może to niewiele szybciej niż na poprzedniej karcie, ale jednak szybciej i to w wymiarze sekund, a nie milisekund. W 2 GB mieszczą mi się 144 zdjęcia. I jeszcze dostałem od chińczyków mini-saszetkę do przenoszenia kart.