Skazane na desperacje

Już wiem, dlaczego całkowicie i bezwarunkowo nie trawię polskich masowych produkcji serialowych, które tak płodnie obrodziły ostatnimi czasy. Tzn. wiem to od początku, od kiedy usłyszałem po raz pierwszy drętwe dialogi, naciągane do potęgi problemy, bezsens, bezsmak, bezpłciowość bohaterów, pokazywanie dramatów życiowych jakby to była dobra zabawa dla całej ludzkości.

Ale trafił ostatnio w moje ręce serial zachodni, pt. “Gotowe na wszystko” ( ang. “Desperate Housewives” ). Zasadniczo, gdyby ten serial obedrzeć z wątku tajemniczej śmierci jednej z bohaterek i prób wyjaśnienia tego przypadku, przez jej przyjaciółki, to serial opiewa tylko i wyłącznie kto z kim i kiedy poszedł do łóżka. Lub ma zamiar.

Zasadniczo nudny wątek, który od czasu do czasu rzucał mi się w ucho i oko w polskich serialach, co powodowała odruch bezwarunkowy. Ale jakimś cudem, ten zachodni serial da się oglądać. Ba, mało tego, śmieszny jest. Niby oglądamy zdrady małżeńskie, perypetie jak z kosmosu, ale … Nie wiem, może to gra aktorska, może to damskie towarzystwo na ekranie, ale ogląda się dość bezboleśnie.

Co prawda po projekcji pierwszego sezonu, jedyne co się ciśnie do głowy, to pytanie, czy rasa ludzka faktycznie jest monogamicznie nastawiona do związków życiowych.

Ale obejrzeć warto.