Karmic Koala – finalne i jedne takie wydanie Ubuntu
Tak, jest to ze wszech miar wyjątkowe wydanie Ubuntu. Upubliczniona dzisiaj wersja Ubuntu 9.10 ma bowiem jedną niezwykłą cechę – nie chce wystartować u mnie na komputerze. Jest to o tyle niezwykłe, że ŻADNA poprzednia wersja Ubuntu takiego numeru mi nie zrobiła, o czym zresztą często się chwaliłem wśród znajomych (cyt. ‘wrzucam płytkę, klik klik i mam system’).
A przy 9.10 niezależnie od tego, czy wybiorę start w bezpiecznym trybie graficznym, samej instalacji, czy LiveCD – cała zabawa ucina się w momencie startu GDM’a (Xorga?) wesoło migającym ekranem tekstowym. Nie sposób przerwać tego migania, a i samo z siebie się nie kończy. Pogdybałem, pomyślałem, posprawdzałem w necie i potwierdziły się moje domysły, że to coś nie tak ze sterownikami. Ale, mam najzwyklej w świecie normalną kartę NVIDII (GeForce 6600). Tryb tekstowy udało mi się odpalić, ale poległem przy próbie przekonania tej całej automatyki (brak xorg.conf), żeby robiła co ja uważam za słuszne.
Poddałem się zatem i nie życzę takich problemów ZU, którzy dostaną Ubuntu od znajomych. A i sam raczej nikomu nie polecę tej wersji. Innymi słowy – wtopa. I to w takim momencie, gdy trzeba przeciwstawić Windowsowi 7 coś w pełni funkcjonalnego, łatwiejszego w użyciu oraz ładniejszego.