CETA czyli pochyl kark konsumencie

Kanada – przestronne i bogate w naturalny urok państwo położone w północnej części kontynentu amerykańskiego. Nic dziwnego zatem, że podpisanie z takim partnerem jakiekolwiek umowy to czysta przyjemność. Do takiego zapewne wniosku doszli europejscy biurokraci, którzy w ramach zacieśniania współpracy z krajem klonowego liścia, ochoczo przystali na 1600 stron prawniczego bełkotu pod nazwą CETA. Rozmowy nad umową jaki sama umowa były utajnione przed opinią publiczną, główne skrzypce grają w niej oczywiście międzynarodowe korporacje, a przytaczany niepozorny bilans handlowy z Kanadą nie stwarza zagrożenia przejęcia rynków europejskich. Niestety – niektórym osobom może umknąć fakt, że 81% korporacji ze Stanów Zjednoczonych działających na rynku globalnym nie na darmo ma swoje filie w Kanadzie.

Kompleksowa umowa gospodarczo-handlowa (CETA) to efekt niedawno zakończonych negocjacji między UE a Kanadą. Umowa zapewni unijnym przedsiębiorstwom więcej atrakcyjnych możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w Kanadzie, a także przyczyni się do tworzenia miejsc pracy w Europie.

CETA -  to brzmi dumnie
CETA – to brzmi dumnie

Doprowadzi ona do zniesienia należności celnych, zlikwidowania ograniczeń w dostępie do zamówień publicznych, otwarcia rynku usług i stworzenia przewidywalnych warunków dla inwestorów, a także pomoże w zapobieganiu nielegalnemu kopiowaniu innowacji i tradycyjnych produktów z UE.

Brzmi to nieprawdopodobnie przyszłościowo. Zniesienie barier uniemożliwiających lub utrudniających swobodny import i eksport wydaje się być spełnieniem marzeń przeciętnego konsumenta. Dodajmy – krótkowzrocznego konsumenta który nie jest zorientowany w różnicy jakościowej produktów na rynkach EU i Kanady. Ale jeżeli nie interesuje nas całe to zamieszanie wokół żywności produkowanej najtańszym kosztem, bez stosownych oznaczeń (a które są wymagane od EU od rodzimych producentów), to wydaje się, że można machnąć ręką na to wszystko. Niestety, okazuje się, że nie do końca. Połączmy kilka faktów.

Jak wiadomo, umowę forsują międzynarodowe koncerny. Koncerny które działają na rynkach globalnych i wywodzą się w dużej mierze ze Stanów Zjednoczonych. Dzięki filiom w Kanadzie otworzymy to im rynek zbytu, który do tej pory obostrzony był przepisami EU. Oprócz masowo produkowanej żywności, CETA gwarantuje również ujednolicenie i szersze respektowanie praw autorskich. Niby logiczna sprawa, nikt nie lubi być okradany. Niemniej, wszyscy wiemy jak wygląda patent and copyright trolling w USA. Właśnie otwiera się kolejna furtka dla firm żyjących z tego lub w ten sposób niszczących konkurencję. Czy to stanowi jakieś zagrożenie dla zwykłego użytkownika? Cóż, mając w pamięci jak działają nasze organa ścigania (rekwirujące komputery użytkownikom na podstawie poszlak), należy pamiętać o kolejnej rzeczy. Korporacje już teraz mogą zaskarżać rządy państw w procesach o ograniczanie konkurencyjności. Jednak w przypadku CETA ta kwestia zostanie jeszcze bardziej uproszczona – z pominięciem prawodawstwa danego państwa.

Takie sporne kwestie będą rozpatrywały (z pominięciem sądów właściwych) Trybunał i Trybunał Apelacyjny (druga instancja) powołane na mocy CETA. W wyrokach nie będzie uwzględniane prawo krajowe, a zasady określone w umowie CETA (w szczególności zasada niedyskryminacji zagranicznych przedsiębiorców). Zestawmy sobie to teraz z naciskami wywieranymi na naszych organach ścigania przez obecnych obrońców praw autorskich. Pomnóżmy to przez skalę korporacyjną i wyobraźmy sobie armię prawników stojących za takimi działaniami. Przeciętny obywatel będzie miał tylko teoretyczne możliwości dochodzenia swoich racji.

Oczywiście wszystko może przybrać zupełnie przyzwoity i uczciwy obrót. Jednak, czy takie umowy są wprowadzane w celach dobroczynnych czy w celu zapewnienia zysków? Odpowiedź jest chyba jednoznaczna.

Czujecie swędzenie w okolicy szyi? Tak swędzi zaciskająca się pętla.

36 komentarzy

  1. Podsumowanie idealne, drogi Salvadhorze. Niedługo wszystkich niepokornych powieszą na cetowskim stryczku i tyle z tej antypolskiej umowy bedzie. Mowią o znoszeniu barier i ceł, jednak nie wspominają o tym, że większość została już dawno zniesiona (ponad 90 procent). Więc na co CETA i inne potworki prawne? Ano do związania rąk państwom i narzucenia hegemoni gospodarczo-prawnej USA oraz Kanady względem Europy. A to wszystko po to, żeby USA miało kartę przetargową w odniesieniu do Chin. Gdy te nikczemne przepisy wejdą w życie, Ameryka bedzie szachowała import-eksport chiński i po trochu bedziemy mogli zapomnieć o tanich zakupach chińskich produktow. Dojdzie wtedy amerykański pośrednik, ktôremu będzie musiało się opłacać a nie jakiemuś Polakowi i Węgrowi.

  2. Możesz narzekać ale to ludzie zadecydowali, twoja opinia nie ma znaczenia w obliczu przytłaczającej demokratycznej większości o przeciwnym zdaniu. Ludzie wybrali ten rząd a nie inny, zresztą drugi i trzeci w kolejności reprezentował tę samą opcję w tej kwestii, więc można powiedzieć że ponad połowa Polaków wybrała CETA, druga połowa, ta nieco mniejsza, nie zagłosowała – czyli oddelegowała swój głos tej pierwszej połowie – czyli około 90% Polaków popiera CETA… świadomie lub nie…

  3. No to będzie ciekawie, bo już dziś 95% produktów spożywczych w supermarketach nie nadaje się do jedzenia. No, chyba że ktoś lubi regularnie odwiedzać lekarzy albo wyglądać jak tucznik przed ubojem?

    Przyjdzie samemu wszystko hodować w doniczkach na balkonie? 😀

  4. Rozumiem treść słów, ale nie pojmuję tego co piszesz. ;D
    Nie cierpisz na lekki dysonans pomiędzy swoimi przekonaniami a otaczającą cię rzeczywistością? 😉

  5. No to raz jeszcze, bo mało – widać – zrozumiałe. CETA była negocjowana na poziomie Kanada-UE, a nie Kanada-Polska. Problem z obecnym rządem, to zgodzenie się na wejście CETA bez procedur ratyfikacyjnych.

    A z demokracją (której nb. nie ma) – nie ma to nic wspólnego.

  6. Wielu pisiaków jest oburzona CETĄ i mówią, że już nie zagłosują na tę partię, bo okazali się zwykłymi zdrajcami.
    *hegemonii

  7. Ja przypuszczam, że partia niewiele miała do powiedzenia. Sama CETA, negocjacje, treść – były utajnione od samego początku. Kiedy sprawa wypłynęła, okazało się, że umowa to 1600 stron – znasz jakiegokolwiek polityka, który jest w stanie zapoznać się z takim tekstem i zrozumieć niuanse prawne tam zawarte?

    Musieli przytaknąć, że są za, bo jeszcze by wyszło, że nie rozumieją umowy.

  8. To, że nie przeczytali to wiadomo:

    “Do tej pory ten dokument w czytelni dokumentów niejawnych przeczytała jedna osoba! – ripostował poseł Wojciech Bakun (Kukiz’15). – Byłem jedynym posłem, który to czytał. Nikt z opozycji się nie pofatygował. Proszę nie mówić o braku transparentności, jeśli nikomu nie chce się ruszyć – mówił z kolei poseł Tarczyński.”

    http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ttip-ceta-w-sejmie,61,0,2166333.html

    Nie pisząc już o zrozumieniu. Dlatego powinni się słuchać mądrzejszych od siebie. Przecież mają do dyspozycji wielu partyjnych kolegów prawników, którzy wyłuskaliby im najważniejsze rzeczy z tego traktatu i nie byłoby problemu. Zwłaszcza, że członkowie PiS to w większości prawnicy i nie sądzę, żeby nie znalazłoby się kilku kompetentnych obeznanych z prawem międzynarodowym. Mogli oprzeć też swoje stanowisko na opinii opozycji, ktora od prawa do lewa jest zdecydowanie na nie.

    Dochodzi do tego jeszcze to, że jak zwykle robią chocholi taniec i są niezdecydowani (albo przyjmiemy, albo nie, kwestia otwarta). Podobnie było z poparciem dla przystąpienia do UE Polski. Wszystko stawiają na ostrzu noża i zostawiają na ostatnią chwilę. Tak to się nie robi poważnej polityki oraz myśli o ojczyźnie w perspektywie wielu lat przyjmując traktaty podobne do np. CETA. Czyli jednak wina leży w dużej mierze po stronie PiSu.

  9. Jestem przeciwny czytaniu takiej umowy przez polityków bo z tego mogą wyjść tylko jakieś jaja. Od tego są eksperci. Umowa jest podzielona na rozdziały dotyczące osobnych zagadnień i tymi treściami powinny się zająć odpowiednie ministerstwa. Dopóki nie wpłyną opinie ze strony wszystkich komórek, dopóty bym nie podejmował żadnych decyzji i to jest odpowiedzialne działanie. Nie jestem zwolennikiem partii rządzącej ale tu akurat się zgadzam ze strategią nie zajmowania stanowiska pod wpływem nacisku opinii publicznej.

  10. Właśnie pisze, żeby politykom sprawę naświetlili prawnicy. A PiS ma ich mnóstwo do dyspozycji. Ciągle przecież z kimś się sądzą. Poza tym w ministerstwach też są politycy.

    A ignorowanie presji społecznej jest bardzo złe i to zawsze. Bo ona pokazuje politykom, że ludzie nie chcą tego. Dlatego czy teraz Parlament Europejski ratyfikuje tę umowę czy nie, PiS będzie na straconej pozycji. Bo pozostawił decyzję europejskim politykom, ktorzy nie bedą się oglądali na nikogo. Tym bardziej na Polaków.

  11. Jestem gorącym zwolennikie wolności, znoszenia granic, uławtiania wymiany. Ale – dla LUDZI. Tymczasem wolność na tej plancie dotyczy jedynie kapitału i jego nielicznych zarządców. A ja żyję w świecie, w którym ludzie podlegają coraz większym ograniczeniom, ich prawa są okrajane, uniwersalne wartości humanizmu – zapominane, dykusja uznawana za przeżytek, lajkowanie zaś i liczba odsłon – za wyznacznik wartości.
    Żyję w świecie, w którym oligopol kilku globalnych firm przywłaszczył sobie wolność Internetu. Żyję w świecie, w którym ściągnięcie przez dzieciaka filmu jest przestepstwem ściganym z większą surowością, niż okradzenie całego społeczeństwa z kilkunastu miliardów euro podatków. Żyję w świecie, w ktorym dzieci umierają, bo skuteczne leczenie ich chorób jest zbyt drogie, a jednocześnie wydaje się setki milionów dolarów na produkcję dwugodzinnego filmu, miliardy zaś – na sportowy turniej. Żyję w świecie, w ktorym o wszystkim decydują ‘rynki’ oraz ‘inwestorzy’ – w obu wypadkach niewybieralne, niekontrolowalne, nieodwoływalne, niedefiniowalne byty. Żyję w świecie wtórnego analfabetyzmu, intelektualnego infantylizmu, rozpasanej konsumpcji i dominacji wyglądu nad wiedzą – a całość okraszona najgłupszą wersja ncjonalizmu podnoszącą łeb tu i ówdzie.
    W związku z powyzszym, drogi Salvadhorze, CETA zwisa mi już swobodnym kalafiorem. I tak powinniśmy się cieszyć, że Wysokie Układające się Strony były łaskawe poinformować nas, że się ułożyły. Przecież ten fakt też mogli utajnić, nie?

    PS. Śniło mi się, że wygrałem w Totka. I kupiłem pełnomorski jaht. I jeb…łem to wszystko w cholerę… To był piękny, dobry sen…

  12. Jeśli sądzisz, że mecenas reprezentujący jednego posła w sprawie o pyskówkę z innym posłem – poradzi sobie z materią opartą o prawo Unii, międzynarodowe umowy handlowe, prawo Kanady etc – to jesteś, niestety, naiwny.
    Ignorowanie presji społecznej przez polityków zaś czasem świadczy o wielkości tych ostatnich. Historia uczy, że gdyby czasem politycy zdołali oprzeć się presji społecznej – swiat byłby lepszym miejscem. Nie twierdzę, oczywiście, że jest tak w przypadku CETA, ale chciałem zwyczajnie uświadomić ci, że rzeczywistość na styku elity – masy bywa o wiele bardziej złożona, niż zakładają to zwolennicy demokracji bezpośredniej.
    Ot, taka mała wycieczka politologiczna 🙂

  13. Z tą Jugosławią to lekka przesada, Polska jest monolitem, praktycznie sami Polacy tu są, nie byłoby kogo z kim skonfliktować… chyba, że legendarni niemieccy osadnicy przyjadą na Śląsk 🙂

  14. W PiSie są osoby ktore ukończyły prawo międzynarodowe i zrobiło kursy oraz studia podyplomowe nie byle gdzie, ale właśnie w Kanadzie oraz USA. Czyli o brak kompetencji ich bym nie posądzał. Poza tym nikt nie broniłby im zlecić zewnętrznego audytu w tej sprawie przez jakąś zagraniczną kancelarię. Byłby to dla nich pryszcz, bo w końcu są przy korycie. Jednak wolą mamić wyborcôw ogólnikami i półprawdami. A to się prędzej czy poźniej zemści. Już teraz np. ja PiS traktuję jako zdrajcow i agentów międzynarodowych korporacji. Dali temu przykład właśnie w sprawie CETA.

    Jeśli polityk nie słucha swoich wyborcow w tak ważnych sprawach oznacza to, że zwyczajnie ich oszukuje. I nic tutaj nie dadzą tłumaczenia, że jakoś to będzie. Bo swoją decyzję nie pozostawili w rekach Polaków, ale beznarodowej grupie eurokratów. Jak już chcieli dobrze i tak jak powinno być, powinni rozpisać referendów.

  15. W KAŻDEJ polskiej partii politycznej tzw. ‘głównego nurtu’ są ludzie, którzy coś tam pokończyli, co ma w tytule ‘prawo międzynarodowe’ a w nagłówku szanowany, czyli drogi uniwersytet czy instytut, wielu ma też jakieś tam doświadczenie instytucjonalne. Jednak miedzy ukończeniem najlepszego nawet kursu a praktyką – w każdej dziedzinie, a w prawie bodaj szczególnie – jest przepaść. Ci nieliczni, którzy są skuteczni W PRAKTYCE prawa miedzynarodowego – rzadko pchają sie do polityki: probemów wiecej, kasy dużo mniej a realnej władzy wręcz śmiesznie mało.
    Dalej – gdy dyskutujemy o złożonych PROJEKTACH prawnych, które będą stosowane w realnym życiu, a nie mają stanowic jedynie kurtuazyjną ‘umowę o wzajemnej współpracy, przyjaźni i pomocy’ – nie ma czegoś takiego, jak obiektywnie dobre rozwiązanie. Każde możliwe rozwiązanie ma swoje dobre i złe strony, pomiędzy skrajnościami zaś jest cała masa kompromisów o różnym natężeniu, i każdy taki kompromis może być oceniany diametralnie różnie zależnie od tego, kto ocenia. Dotyczy to także ‘niezależnych audytorów’ – dwa audyty mogą zostać zakończone zgoła odmiennymi wnioskami i zaleceniami. Pamiętaj, że prawo to NIE JEST nauka ścisła. (Tak na marginesie przypomniało mi się, że studiując wieki temu socjologię byłem uczony logiki formalnej – tej matematyki języka – przez dwa pełne semestry ciężkiego kursu, moja ówczesna przyjaciółka, dziś znana prawniczka, miał zaledwie jeden semestr, a przecież prawnicy powinni być w logice biegli…).

    ‘Jeśli polityk nie słucha swoich wyborcow w tak ważnych sprawach oznacza
    to, że zwyczajnie ich oszukuje. I nic tutaj nie dadzą tłumaczenia, że
    jakoś to będzie. Bo swoją decyzję nie pozostawili w rekach Polaków, ale
    beznarodowej grupie eurokratów.’

    Choć zabrzmi to kuriozalnie – poliyk nie jest od słuchania swoich wyborców, to bardzo naiwne stwierdzenie: że ma słuchać. Polityk – populista obieca swoim wyborcom, że zrobi to, czego od niego oczekują. A potem zrobi w najlepszym wypadku tak, by było dobrze w danych okolicznościach, choć wcale niekoniecznie dobrze dla wyborców i zgodnie z obietnicami. Robi tak PiS, robiła PO, robią WSZYSCY. Polityk – mąż stanu, wytłumaczy swoim wyborcom, co jest możliwe a co nie, a oni i tak go wybiorą dzięki jego autorytetowi. Niestety, w obecnej polityce mężów stanu brak, i jest to niedobór światowy, niestety. Ale byli – mężem stanu był Churchill, który obiecał Brytyjczykom krew, pot i łzy, słowa dotrzymał a i tak był wielbiony. Mężem stanu był Piłsudski, byli nimi ‘ojcowie założyciele’ UE.
    Dla Polski przynależność do UE – obiektywnie – ma znacznie więcej plusów niż minusów, przynajmniej na tym etepie dziejów i w danej rzeczywistości politycznej. W interesie Europy leżało podpisanie CETA i Europa by CETA czy coś podobnego wcześniej czy później podpisała. Z Polską lub bez niej. Problem polega na tym, że o ile Brexit jest jakimś problemem Europy, to Polexit miałby znczenie li tylko wizerunkowe, natomiast Polska straciłaby znacznie, znacznie więcej w każdej dziedzinie – niż reszta Europy. Populiści z PiS kupili sobie swoje posady tanim populizmem, dumą narodową, mocastwowością niemal. Teraz za to płacą uznaniem za zdrajców przez ludzi, przez Ciebie.

    ‘Jak już chcieli dobrze i tak jak powinno być, powinni rozpisać referendów.’

    Brytyjczycy rozpisali referendum i wierz mi, że poza urzedowym optymizmem i radochą ludzi kompletnie nierozumiejących złożoności współczesnego świata – absolutnie NIKT, ze politycznymi liderami zwolenników Brexitu an czele – nie jest szczęśliwy z tego, jaką żabę muszą teraz zjeść, by ‘wypełnić wolę narodu’.
    Zresztą… jesli wyniki referendum są 48 do 52, to jaka to wola narodu?! Wola niemal połowy narodu zostaje złamana…

    Powyższe w niczym nie wpływa na moje prywatne poglądy, idealistyczne, przyznaję. Jednak jako, tak trochę, praktyk w tych kwestiach chciałem Ci unaocznić, jak REALNIE działa świat.

  16. Gdyby tak generalizować jak Ty robisz okazałoby sie, że wszyscy są debilami, ktorzy do niczego innego się nie nadają, ale tylko do polityki. I to nieważne jakie i gdzie pokończyli kierunki. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. W polskiej polityce są prawnicy- praktycy, o renomie międzynarodowej. Wielu jest takich uzdolnionych ludzi, ktorzy łączą jedno stanowisko z drugim. Może nie jest ich wielu ba szczeblu krajowym, ale na lokalnym. Jednak ja tego nie rozróżniałem i napisałem ogólnie o politykach.

    Nie ma obiektywnie dobrego rozwiązania, ale nie ma też zgody na podpisywanie jednostronnie szkodliwego dla Polski traktatu, ktory nic kompletnie nam nie da. Wszystko co obecnie uważa się za atut, jest atutem dla USA i Kanady oraz ich korporacji. I to od nich wyszły te traktaty i najbardziej im to było ba rękę, żeby przyjąć je w UE.

    Prawo nie, ale rachunek ekonomiczny jest prosty. Bilans korzyści i strat można całkiem dobrze oszacować i to audyt powinien pokazać. A tutaj jest zupełnie coś odwrotnego, bez czytania podpisywanie czegoś, co zwiąże nam ręce na lata. A być może na dziesięciolecia. Patrząc po umowach gazowych z Rosją za Pawlaka i umów offsetowych za odrzutowce jasno wynika, że sami nie jesteśmy w stanie wypracować korzystnego dla siebie stanowiska i stąd audyt miedzynarodowy. A nie wszystko ba hura.

    Polityk nie słuchający wyborcow to dyktator. A że nie żyjemy już w dyktaturze, bez poparcia polityk traci władzę i staje się szaraczkiem. Nawet mąż stanu powinien słuchać i tłumaczyć. Jedno nie wyklucza drugiego. Jeśli były protesty i kilka tysięcy ludzie manifestowało sprzeciw, to taka osoba powinna chociaż zareagować. U nas od początku olewka i nie liczenie się z ludźmi. Najpierw tajność umowy, potem, potem migiem podpisano ją bez żadnych konsultacji społecznych. PiS nigdy nie będzie miał męża stanu, bo już umowa inwigilacyjna i hazardowa pokazują ile są warci. Niewiele.

    Zwolennicy Brexitu przeważyli i trzeba uszanować zdanie większości. Nieważne jest ilu zrozumiało o co w nim chodzi i jaka była przewaga. Demokracja rządzi się takimi właśnie prawami. Lepsze o wiele i tak to jest niż reżim putinowski czy syryjski, gdzie nikt nikogo o zdanie nie pyta. Piza tym na tym polegają referenda, że jeden głos nic praktycznie nie znaczy i dużo nie zepsuje. Jednak jeśli miliony czegoś chcą, to nawet zła decyzja będzie dla ludzi pewną nauką.

  17. Korea, Wietnam, wiecznie ostatnio płonąca Grecja… tam jakoś dało się podzielić i mącić.
    Ukraina, w którą wpompowano z tego co pamiętam jakieś 5 miliardów dolarów(może Euro?). Celem “umacniania demokracji”…itp, itd…
    Efekt tego “wyzwalania” jest stale ten sam, dziesięciolecia pożogi.
    A wspomniani przez ciebie Niemcy wykupili u nas ponad 90% liczących się gazet i czasopism. Znając Niemców nie będą mieli oporów przed podpaleniem naszego miodem i mlekiem płynącego kraju.
    Czy przesadzam? Pewnie i tak, ale popatrz na Syrię, kraje byłej Jugosławii, Ukrainę, Afganistan, kraje Afryki… i …no właśnie, i…
    Nie, choć sam bym chciał móc w to nie wierzyć, to zagrożenie jatki jest jak najbardziej niestety realne.

  18. Strasznie się motasz, nie możesz uwierzyć w to co widzisz. Wcale ci się nie dziwię. 😀
    Być może pomogą ci zasłyszane przez mnie ostatnio w internetach plotki, oszołomy od teorii spiskowych powtarzają głównie jedno słowo – “okupacja”.
    Weź poprawkę na fakt że to tylko plotki, każda stugębna, jak powiada przysłowie. 😉

  19. Dziękuję za uznanie. Oczekuję zatem wkrótce prostego wyjaśnienia świata przez ciebie, odpowiedzi na egzystencjalne pytania o sens rzeczy, a wszystko za pomocą obrazków najlepiej. Bo skoro się wie, że czyjeś racje, poglądy i argumenty są BŁĘDNE, to oczywiście ma się im do przestawienia własne, świetnie udokumentowane rscje, poglądy i argumenty. Bo jak się nie ma, ale sie ocenia innych to jest to… bicie piany.
    Świat, zależności społeczne, polityczne, gospodarcze i kulturowe, dynamika ich ciąglych zmian – jest to materia niezwykle złożona, nad którą łamali sobie głowy ludzie znacznie wybitniejsi ode mnie i żaden z nich nigdy nie znalazł PROSTEGO wytłumaczenia, odpowiedzi, wyjaśnienia, prawa, ktore tym rządzi.
    No ale ja nie odbieram nikomu prawa do przekonania, że ‘prawda jest gdzieś tam ukryta’, tylko ‘oni’ nie pozwalają nam do niej dotrzeć… Powodzenia!

  20. Nie, to TY generalizujesz i upraszczasz zakładajac, że gdzieś tam jest światly guru po studiach, zapewne w jakimś powiecie (szczebel lokalny), ktory rzuci okiem na szalenie złożony projekt umowy międzynarodowej, w ktorej ścierają się interesy bardzo wielu podmiotów na bardzo wielu płaszczyznach, i natychmiast – czerwonym pisakiem podkreśli, co jest złe, zielonym zaś – co może być. O naiwności….
    Audyty? Rząd zamówi audyt, że CETA, ACTA czy inne literki są zle dla Polski. A potem UE albo polska opozycja zamówi inny audyt, że te literki są dobre dla UE oraz Polski, bo co dobre dla wspólnej Europy musi być dobre dla jej członków. A trzeci audyt wykaże, że bardzo złe dla Polski jest bycie poza UE. I okaże się, że nawet jeśli LITERKI są dla Polski bezpośrednio pozbawione jakiejkolwiek korzyści, to trzeba się na nie zgodzić, bo bycie w Unii jest cholerną korzyścią dla małego, wciąż biednego, wciąż zacofanego kraju u granic Rosji…

    A potem wszyscy pokażą audyty, za które zapłacili i zlecą audyt, który audyt jest lepszy, tak?
    Co do rozumienia jak działa demokracja… Demokracja NIE JEST tym, co nam się wydaje, że być powinna – głosujemy i większość ma rację. Gdyby tak było, to w glosowaniu czy zakazać Linuxa zakzano by go i nas by tu nie było, siedzielibyśmy w więzieniach za używanie nielegalnego, wywrotowego softu. Nie znam żadnego kraju, gdzie taka forma idealnej demokracji bezpośredniej jest stosowana i działa, bo nawet w Szwajcarii, by referendum było ważne, muszą być spełnione określone kryteria, poza samą chęcią jakiejś grupy, by coś tam poddać głosowaniu.

    Chodzi o to, by uniknąć tego, co w literaturze socjologicznej nazywa sie DYKTETEM WIĘKSZOŚCI. Zauważ, że nawet polska Konstytucja – konstytucje wszystkich krajów zresztą – ograniczają moc demokracji bezpośredniej. Wybory odbywają się raz na kilka lat właśnie z tego powodu, żeby władza wykonawcza miała swobodę manewru w dynamicznie zmieniającej się sytuacji, co często oznacza złamanie obietnic wyborczych, odrzucenie tego, za czym głosowała większość wybierająca daną opcję. Robi to PiS, robiła PO, robili wszyscy – i robią oraz będą robić, nie tylko w Polsce. Gdyby o wybuchu ‘gorącej wojny’ w czasach zimnej wojny miała zadecydować demokratyczna większość na Zachodzie albo w ZSRR – dziś ten blog prowadzilby szczur, a wpisy robiły karaluchy. Taka jest smutna prawda o idealnej demokracji.
    PS. Poczytaj Platona. A potem – Arystotelesa. Wyleczysz się z naiwnego idealizmu…

  21. Szczerze mówiąc, nie pomyślałem nawet o scenariuszu greckim. Z tych wszystkich to chyba on jest najbardziej prawdopodobny, bo na Koreę i Wietnam to nie te lata, komunizmu już nie ma, a koszty wysłania własnego wojska to dla Zachodu za duże, tak jak Putin nie wypowie wojny Ukrainie.

    Zapomniałem o jednym elemencie, o Ślązakach i tamtejszej mniejszości niemieckiej. Nie wiem jak wygląd sytuacja na Śląsku, mieszkam na wschodzie inigdy tam nie byłem, żadnego człowieka ze Śląska nie znam, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat, ale jeżeli już miałby wydarzyć się w Polsce wariant „zielonych ludzików i republik ludowych” to tam.

  22. Zrozumienie prawdy jest poza twoim zasięgiem kolego Aspa. Jesteś pospolitym agentem wpływu, w telewizji to się nazywa: gadająca głowa. Waszym zadaniem jest przechwytywanie oddolnych zmian, inicjatyw czy rewolucji w taki sposób, żeby wszystko i tak zostało po staremu. Co zresztą wyraźnie widać po wczytaniu się w Twoje ‘wysoko-akademicko’ nabzdyczone teksty, które nie są niczym innym niż tzw biciem piany i odwracaniem kota ogonem do przodu. Najczęściej z nich wynika że dobrze jest jak jest a wszelkie odmienne opinie to spiskowe oszołomstwo. Ludzie twojego pokroju nie wiedzą co to prawda, honor oraz moralność. Wszystko zamieniacie na większe lub mniejsze zyski.

  23. Przepraszam, że się wtrącam, ale hasłami prawda, honor, moralność można każdą zbrodnię tłumaczyć. Boję się ludzi którzy twierdzą, że poznali prawdę. Dlaczego o takich osobach mówi się “zaślepieni”? Bo “prawda” zasłania im rzeczywistość, a każdą informację psującą idealne wyobrażenie świata odbierają jako zaplanowany wrogi atak.

    Czasem żałuję, że czasy głębokiej komuny są tak daleko za nami, bo pamięć o tych latach dawała zdrowy dystans do tych, którzy głosili jedynie słuszną prawdę.

    Tak na marginesie warto zauważyć, że z perspektywy zarządzania zasobami ludzkimi w firmie, dobry i efektywny zespół składa się z jednostek o różnych predyspozycjach. Przykładowo w takim zespole jest potrzebna osoba, która ma wysokie umiejętności analityczne, ale obok niej powinien znaleźć się ktoś kto będzie miał predyspozycje do szybkiego podejmowania decyzji. Osobno mieliby sporo problemów, analityk dniami zastanawiałby się nad właściwą drogą postępowania i w efekcie niewiele by zdziałał; a aktywista zdążyłby popełnić wiele błędów, które miałyby na niego destrukcyjny wpływ i też nie przyśpieszałyby pracy. Kluczem do sukcesu takiego zespołu jest SZACUNEK i utrzymywanie kontaktu.

  24. “hasłami prawda, honor, moralność można każdą zbrodnię tłumaczyć”
    I mam nadzieję że będziesz konsekwentny. Bo samochodem można każdego rozjechać, leki i szczepionki potrafią zabijać nie gorzej od chorób a na świecie są rodzice potrafiący zabić swoje dzieci. Jak rozumiem boisz się w takim razie samochodów, medykamentów leczniczych i ludzi we wszelkiej postaci? Poza tym powinieneś bać się wind, bo można je przeładować, młotków, łyżek i cukru pudru, bo można nimi krzywdę zrobić, swoich nóg i rąk, bo …coś tam wymyślisz. A najlepiej to oducz się mówić, czytać i pisać bo tymi metodami można wszystko wytłumaczyć!
    Kolego @Inter/Aspa, nie wypowiadaj się o rzeczach o których nie masz bladego pojęcia. Nie każdy tu da sobie wszelki kit wciskać w imię uniknięcia napięć.
    Życzę też powodzenia z zespołem ludzi nie uznających prawdy, honoru oraz moralności, zwłaszcza takich o poglądach komunistycznych.

  25. Hahaha! 😀
    “…ale hasłami prawda, honor, moralność można każdą zbrodnię tłumaczyć”.
    A wam chodzi o pozbawienie narodu kręgosłupa moralnego, prawda? Dlatego nie pasują wam te wartości. Bo ludzi mających zasady ciężej jest ogłupić i złamać.
    Jak to powiedział jeden z waszych:
    „Ja chcę skurwić naród polski” – Michnik to powiedział, czy Urban? Bo już nie pamiętam.

    Hahahaha! Wymyślił sobie “zbrodnicze” wartości – honor, moralność i prawdę! 😀

    @J22
    “Wszystko zamieniacie na większe lub mniejsze zyski”.
    Zgadzam się, dla nich wszystko jest geszeftem. A jedynymi wyższymi wartościami są pieniądz i władza.

  26. Wątpisz w amerykańskie, albo niemieckie think tanki? Jak trzeba będzie to dadzą radę wymyślić pretekst dla “wyzwolenia” kolejnego kraiku.
    Nie zapominaj choćby o wielokrotnie wyciszanych odkryciach pól roponośnych w Polsce. A to nie jedyne bogactwa których w Polsce jakimś cudem nie opłaca się wydobywać.
    Pamiętaj też że obecnie obce wojska mogą zostać wezwane na pomoc przez “nasz” rząd i działać w Polsce na prawach naszej armii.

    Nie wiem czy wiesz, ale wspominana już Jugosławia nie chciała sprzedać Zachodowi swoich kopalń uranu i srebra… zgadnij kto dziś między innymi zasiada w zarządzie spółek eksploatujących te kopalnie? Niejaka Madeleine Albright, w czasie prowadzenia “misji rozjemczej” przez NATO sprawująca funkcję… amerykańskiego sekretarza stanu.

    Nadal uważasz że nie da się w Polsce zrobić akcji fałszywej flagi, celem wprowadzenia “wyzwoleńczych” wojsk? Kiedy rząd, politycy i media głównego nurtu są tylko polskojęzyczne ale zdecydowanie nie pracujące na korzyść Polski ani Polaków?

    Ślązaków bym się nie bał. Prawdziwi Ślązacy mają polskie serca a przede wszystkim mają jaja gdzie trzeba oraz głowy na karkach. Więc łatwo się nie dają za nos wodzić. Ale zostało ich już naprawdę niewiele.

  27. Po pierwsze nie jestem Aspa tak jak Ty nie jesteś rivas. W przeciwieństwie do Ciebie piszę o tym o czym mam pojęcie i nie dam sobie kitu wciskać, inaczej bym się tu nie udzielał.

    Jakbyś dobrze zrozumiał moje zdanie o komunie to byś wiedział że jest antykomunistyczne. Z resztą podobnie myślę o wojnie, szkoda że żywa pamięć o niej już zanika wraz z ostatnimi świadkami.

    Co do honoru to jest to dla mnie pojęcie kojarzące się z agresją i samosądem, przesadnie zmitologizowane. Wolę być człowiekiem godnym niż honorowym. Jeśli chodzi o prawdę to faktycznie wolę dyskusję z ludźmi którzy jej szukają niż z tymi którzy ją znaleźli.
    Moralność w sumie niepotrzebnie do tego worka wrzuciłem i chyba słusznie się oburzasz 🙂
    Ogólnie nie lubię zadęcia religijnego stąd moja niechęć do moralności.

    Nie znoszę czarno-białego postrzegania świata, pełnego nadmiernych uproszczeń, w wyniku których więcej ludzi doświadcza krzywdy niż radości. Nie potrzebuję honoru, ani moralności. Wystarczy, że jestem dobrym człowiekiem i mam poczucie własnej godności. Staram się szanować innych, ich wybory i poglądy. Reaguję gdy widzę autentyczną krzywdę ludzką. Gdybym chciał pieniędzy i władzy to bym założył firmę, albo bym pozostał na kierowniczym stanowisku na jakie kiedyś nieco z przypadku trafiłem. Ważniejsza jest dla mnie rodzina.

    @Dobrecki nie oceniaj, żebyś sam nie został w podobny sposób oceniony.

  28. Tak, tak, ja cię rozumiem. Grzmisz z wysokości katedry moralizująco niczym ksiądz Natanek, ale nie masz wykształconego kręgosłupa moralnego.
    Chcesz pouczać, ale samemu słuchać to już niekoniecznie.

    Domagasz się szacunku i posłuchu swoich racji, samemu rażąco depcząc i opluwając racje innych osób. Mamy od dziś zarzucić wpajane nam od setek pokoleń wartości moralne bo… tobie się źle kojarzą, ty ich nie znosisz i tak w ogóle to mamy je rozumieć zupełnie inaczej niż do tej pory.
    Oczywiście prawidłową wykładnię tego rozumienia ty nam już dostarczasz:

    “Nie potrzebuję honoru, ani moralności. Wystarczy, że jestem dobrym człowiekiem i mam poczucie własnej godności”. … – jakbym słyszał słowa oficera gestapo, ewentualnie bełkot zapijaczonej portowej dziwki.

    “@Dobrecki nie oceniaj, żebyś sam nie został w podobny sposób oceniony”.
    – No, tu do porannej porcji śmiechu dodałeś mi porcyjkę zadumy. Czy takie podejście gdzieś zadziałało? Możesz podać jakieś źródła? 😀

  29. @Dobrecki jak czytam, że człowiek z honorem i kręgosłupem moralnym
    obraża i gardzi drugim człowiekiem tylko na podstawie własnych
    “widzimisiów” to z takim honorem i z taką moralnością nie chcę mieć nic
    wspólnego.

  30. Racja.Pozostaw honor i kręgosłup moralny prawdziwym mężczyznom,a mądrości proszę Cię serwuj na onecie albo innym podobnie zorientowanym moralnie portalu.
    Obu stronom przyniesie to korzyść.

    PS:@Inter,może jakiś autorski portal polityczno-społeczny założysz?Coś na kształt przystajnika,tylko o bliższej Twoim zainteresowaniom tematyce?
    Pomysł chyba warty rozważenia,tym bardziej,że jednego kolegę po fachu (współpracownika) masz już na tym blogu.

  31. Bardzo dobrze się wyuczyłeś lekcji. Prawie że celująco.
    W momencie złapania cię za rękę na gorącym uczynku, natychmiast zaczynasz odgrywać rolę ofiary i wypierać się wszystkiego w zaparte, znów atakując z tej nowej pozycji. Doskonałe odruchy, doprowadzone do perfekcji przez pokolenia oszustów i złodziei.

    A teraz doczytaj drugą część kartki z lekcją. Powinno tam pisać:
    “Żeby odgrywanie ofiary miało choć pozory prawdopodobieństwa, powinieneś wcześniej zostać zaatakowany. W innym wypadku robienie z siebie strony/osoby poszkodowanej przyniesie raczej komiczny ale niewiarygodny efekt”.

    No, odwróć karteczkę i sprawdź dokładnie. 😀

  32. Nasz kolega @Inter chyba miał objawienie, dostał jakąś prywatną wersję PRAWDY OBJAWIONEJ?

    “Dlaczego o takich osobach mówi się “zaślepieni”? Bo “prawda” zasłania im
    rzeczywistość, a każdą informację psującą idealne wyobrażenie świata
    odbierają jako zaplanowany wrogi atak”.

    No i biedak obszczekuje tu wszystko i wszystkich. ;)))

  33. Jak dobrze, ze chociaż ty masz w swoim zasiegu intelektualnych zdolności zrozumienie prawdy. A nawet – Prawdy. Miliony świetnie opłacanych, akademicko-nabzdyczonych agentów wpływu, pseudonim operacyjny Talking Head, rządy, wywiady, kontrwywiady i wywiady Ireny Dziedzic, dysponując kolosalnymi budżetami, mordując niewygodnych świadków, współpracując z UFO i GMO – zaciemniają prawdę, usuwają dowody na jej istnienie – ale na szczęście TY ją znasz! I nikt cię nie zabił, nie porwał na Mrasa. I jeszcze nonszalancko piszesz o Prawdzie, atakując tych mściwych Agentów Wplywu. Ty to musisz mieć cojones jak płetwal błękitny normalnie…
    Dwie sprawy: po pierwsze – spróbuj uświadomić sobie, ze inny od twojego punkt widzenia może być efektem spoglądania na problem w szerszej perspektwywie. Miliony ludzi obrywały w łby spadajacymi jabłkami, ale tylko Newton zrozumiał, czemu spadają. Miliony ludzi obserwowały taniec planet na nieboskłonie – ale tylko Kepler widział, czemu tak tańczą. Wszyscy widzieli różnorodność świata przrody, ale tylko Darwin dostrzegł w tym porządek. Bo patrzyli szerzej, jak my. Bo odrzucili to, co porocznie większość uważała za oczywiste i słuszne. My, nabzdyczeni akademicy już tak mamy. Z braku łatwiejszego do zrozumienia przez Znawców Prawdy wytlumaczenia tego zjawiska możesz założyć, że my, akademicko-nabzdyczeni Agenci Wpływu siedzimy na tych swoich uczelniach i z nudów czytamy, dyskutujemy, robimy badania, w których FALSYFIKUJEMY skutecznie (albo czasem nie – potwierdzając je tym samym) przekonania potocznie przyjmowane za prawdziwe. Jeśli ktoś mówi, że szczepionki wywołują autyzm i są na to dowody naukowe – my, w przeciwieństwie do dziennikarzy Faktu czy innego The Sun – poza radochą z newsa pytamy o te badania, czytamy i ROZUMIEMY ich metodologię, potem próbujemy powtórzyć, uzyskać te same efekty w tych samych warunkach: bo tylko to dowodzi poprawności badań. Ot, takie hobby – patrzymy szerzej, staramy sobie sami zaprzeczać i jeszcze umieszczamy wszystko w kontekście wiedzy tak szerokiej, jak to tylko możliwe.
    A z autyzmem to tylko przykład, obrazowy. Może być inny – jeśli ktoś mówi, że Ziemia jest płaska, bo ze sfery czy innej geoidy byśmy pospadali, co wydaje się oczywiste – to my, w naszym akademickim nabzdyczeniu budujemy rakietę, lecimy na orbitę i widzimy, że jednak… jest sferą. I czasem tam, gdzie ktoś widzi SPISEK, my widzimy cały szereg zlożonych problemów ekonomicznych i socjologicznych, za ktorymi nie stoi nikt konkretny – żadni ONI, ON czy TAMCI – tylko grupy beneficjentów. Zaś analizując historię na poziomie bardziej złożonym, niż książki Wołoszańskiego dochodzimy do wniosku, że… jest to powtarzajacy sie schemat, a każda próba REWOLUCYJNEJ zmiany zastanego stanu rzeczy (co też się powtarza cyklicznie) zmienia jedynie tych, ktorzy są beneficjentami nowego porządku, nic poza tym: ot, rewolucjoniści i Znawcy Prawdy stają się ONYMI. Wszystko.
    Druga sprawa: nie wiesz przypadkiem na jakie konto są przelewane moje dochody z racji bycia Agentem Wpływu? Odwarcam kota ogonem do przodu z takim stachanowskim zapałem, tak świetnie mi płacą tylko… po pierwsze nie wiem kto, po drugie – nie wiem na jakie konto, bo jakoś tych pieniedzy znaleźć nie mogę. A przydały by się, nie powiem!

    PS. Nie wiem, ile masz lat. Ale ja w kilku inicjatywach, za ktore bili i wsadzali brałem udział, jakaś rewolucja też by się w życiorysie znazła. Swoje zrobiłem – (jeszcze) możesz pisać co chcesz i gdzie chcesz i nikt cię za to nie aresztuje, choć ta wolność nie jest dana raz na zawsze. Za mojej młodości było lekko inaczej – doświadczyłem tego w formie wyrzucenia z liceum, problemów z dostaniem się na studia, okładów z Lolobrigidy na dupę i nerki, aresztowania – bo pisałem, choć nie było wolno pisać akurat tego, co pisałem. Ale udało się – wchodzisz sobie w Necie na blog Salvadhora i bez narażenia życia demaskujesz Agentów Wpływu. Ja za zdemaskowanie agenta SB w naszej grupie miałem po ryju co najwyżej od jego kolegów.
    Następną rewolucję zrób już ty – a ja będę Agentem Wpływu, żeby ta twoja rewolucja nie zjadła swoich dzieci zbyt szybko, dobrze? A jeśli się mylę w swoim ateizmie i kiedyś sie spotkamy to mi powiesz, jak ci poszło urządzanie sprawiedliwego świata bez ONYCH. Albo – jak ci było w roli ONEGO.

    Bez odbioru

  34. Ale ty się kolego @Aspa tak nie podniecaj, to nie kościelna ambona. Twoi koledzy w detalach już opisali mechanizmy którym podlegacie i wdg których funkcjonujecie:
    https://pl.sputniknews.com/swiat/201611144232321-Brytyjscy-naukowcy/
    http://mises.pl/blog/2016/11/19/lattier-naukowcy-pisza-bzdury-ktorych-nikt-nie-czyta/
    Podsumowując te dwa linki, w praktyce działacie wdg tych samych zasad co dziwki i politycy -kłamstwo, obłuda i dupa do wystawienia każdemu kto zechce cokolwiek zapłacić. Zresztą, widać to też wyraźnie na co dzień, także po twoim sposobie pisania -dużo napuszonych słów, ale wszystko ma zostać takie jakie było.

    Lat mam wystarczająco żeby wiedzieć że najbarwniejszą i najsmutniejszą historię do opowiedzenia mają ci, którzy zwykle byli najdalej od centrum wydarzeń. Nie wiedzieć czemu, odwaga jest u nich w ilości odwrotnie proporcjonalnej do fantazji.
    “Ja za zdemaskowanie agenta SB w naszej grupie miałem po ryju co najwyżej od jego kolegów” – … patrz zdanie wyżej, nasz ty bochaterze.

    “Bez odbioru” -i będę wdzięczny za konsekwencję w tym postanowieniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.