Terminal pogryzł człowieka: cmus

Sztuka manipulacji tekstowymi plikami konfiguracyjnymi to nieustanne źródło sporej dawki szaro-komórkowej gimnastyki oraz pełnej kontroli nad możliwościami programu i naszego komputera. A kto powiedział, że programy odtwarzające audio mają być pozbawionego tego całego pokładu rozrywki? Doskonałym przykładem na to jest ultra-konfigurowalny odtwarzacz cmus.

Wszyscy którzy prychną z pogardą „cóż może potrafić tekstowy odtwarzacz audio” niech zmierzą się z tym:

cmus
cmus i zgrabna ściąga ze skrót klawiszowych

To oczywiście pobieżny przegląd tego, co oferuje cmus. Nie straszne mu żadna z dostępnych form wydawania dźwięku na Linuksie (PulseAudio, ALSA, OSS, JACK, RoarAudio, libao, sndio (OpenBSD), aRts). Ten niepozorny odtwarzacz ujmuje prostotą swego interfejsu, ściągawką ze skrótami klawiszowymi (z możliwością ich modyfikacji) i ewentualną opcją doprecyzowania jego konfiguracji za pomocą pliku ~/.config/cmus/rc (zmienne output_plugin, dsp.alsa.device, mixer.alsa.device, mixer.alsa.channel). Gdyby komuś było mało, to może zagłębić się w lekturę i konfigurację funkcji które zapewnia cmus-remote.

Nieskomplikowane przełączanie za pomocą klawiszy 1 – 7 pomiędzy kolejnymi oknami programu szybko wchodzi w krew. Cyfra 1 momentalnie zapada w pamięć jako ta, która wywołuje okno odtwarzania, 2 – dla menadżera plików, 3 – dla obsługi playlisty i tak dalej. Pierwsze kroki po uruchomieniu cmusa to wskazanie mu katalogu z naszą kolekcją muzyczną (2 -> strzałki/enter -> klawisz „a” dodaje podświetlony katalog do kolekcji). Potem pozostaje powrót do okna odtwarzania (klawisz 1) lub dalsze prace nad listą odtwarzania (klawisz 3). W razie problemów zawsze możemy ratować się ściągawką ze skrótów klawiszowych, która znajduje się pod klawiszem 7.

Program występuje w repozytoriach niemal wszystkich dystrybucji, zatem nikt nie będzie miał problemu z jego zainstalowaniem.

9 komentarzy

  1. No proszę, już wiem jaki będzie odtwarzacz muzyki w minimalnym Archu którego stawiam w sobotę na starym laptopie, na i3wm. 😉

    Im więcej takich artykułów tym lepiej, może niektórzy się przekonają że terminal wcale nie jest taki straszny…

  2. Ja używam moc,i sobie chwalę:)
    ten cmus też fajny,próbuje się obeznać z nim…

  3. Miałem przyjemność korzystać z obu (jak również z niemniej świetnego mpd), z każdego co najmniej rok.
    Aktualnie mam MOC, który zdaje się mieć polskie korzenie (mam rację?).

    Mogę śmiało polecić wszystkie. Każdy ma wiele różnych zalet. Wad nie ma żaden 🙂

  4. Najwyraźniej tak, mam… miałe… mam i miałem zainstalowane libao ale… nie te. Nie ta architektura. Najwyraźniej oscp jest tylko i386 i takie libao doinstalowałem. (Wcześniej próbowałem innych rozwiązań ale nie będę o nich wspominał ze względu na śmiech ludzki.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.