Lepszy pakiet w repozytorium, niż kanarek na dachu

Spróbowałem przez parę ostatnich tygodni odprężyć się wieczorami robiąc niezobowiązujący przegląd rozwiązań zastosowanych w różnych dystrybucjach. Wiedziony zwykłą ciekawością i zwalczaniem skostnienia przyzwyczajeń chciałem najzwyczajniej zobaczyć jak się użytkuje KDE, nieco inny zestaw programów, inne menadżery oprogramowania, itp. Jednak szybko odkryłem, że dzielę dystrybucję na te które posiadają w repozytoriach (nieoficjalnych czy to oficjalnych) programy które mnie interesują, albo ich nie posiadają. Większość czasu spędziłem nie na poznawaniu innego środowiska (demonizowane KDE nie jest takie złe), lecz na przekopywaniu internetu, czy ktoś zrobił dla danej dystrybucji paczki z konkretnymi programami.

Cały ambaras polega bowiem na tym, że jeżeli ktoś używa Linuksa do pracy, a nie tylko do zmieniania w nim tematów graficznych i przeglądania internetu, posiada zestaw konkretnych oczekiwań. Do tego używam tego programu, do tego jeszcze innego i uwierzcie lub nie – dla Linuksa nie ma aż takiego ogromu programów dedykowanych konkretnej dziedzinie, żeby któryś ślepym trafem zawsze znalazł się w repozytoriach. Mój przypadek jest oczywiście specyficzny, bo tkwię głównie przy oprogramowaniu służącym do obróbki zdjęć i nie jestem przy tym jakimś szowinistą – używam i Darktable (GTK), Photivo (QT), Rawtherapee (GTK), Rawstudio (GTK), wspomagam się GIMP’em (GTK) i jakimiś przeglądarkami typu Geeqie (GTK) lub XnView (QT). Więc nie jestem fanatycznie uwiązany do programów korzystających z konkretnego interfejsu graficznego – po prostu ich używam. Na pytanie po co mi tyle programów, zamiast jeden – nie odpowiem, bo w każdym programie zawsze robię coś specyficznego, czego nie zrobię w innym.

I tu uderzamy w ścianę zbudowaną z wielkiej cegły z napisem ‘główny mankament różnych dystrybucji’. Większość z nich promuje swoje repozytoria (pół biedy), lub swoje wersje paczek (gorzej). Nie ma w tym nic złego gdyby nie szczegół – kto to wszystko obrobi? Prawda bowiem jest bolesna, fascynatów nie przybywa, inni się zniechęcają lub męczą ciągłym paczkowaniem programów, podobnie jak zniechęcają się twórcy programów ciągle poprawiający swoje dzieła wg. wytycznych wizjonerów dmuchających w żagle okrętu o nazwie ‘Standardy’. Paczkowanie programów to wbrew pozorom żmudne zajęcie w 60% przypadków wymagające spełnienia zależności (czyli paczkowanie potrzebnych bibliotek w konkretnej wersji), specyficznych poprawek w makefile’ach, pouczanie skryptów instalacyjnych co i jak… Automatyka wszystkiego nie załatwi. Dlatego nie ma się co dziwić, że większość programów po wydaniu nowej wersji trafia do repozytoriów po długim czasie, lub nie trafia tam w ogóle. Bo kto ma je paczkować lub kto ma pamiętać żeby je paczkować. Gdyby standard był jeden pewnie byłby z tym mniejszy problem, a część ambitnych osób zajęłoby się bardziej produktywnym zajęciem. A tak to…

Świetne openSUSE – niby można znaleźć Darktable, Photivo i Rawtherapee już nie, Rawstudio w starej wersji…

Niezła Fedora – Darktable stabilne jest, Rawstudio najnowsze też, Rawtherapee obecne, brak Photivo…

Przepiękny Pardus (wyśmienita oprawa dla KDE 4.6!) – brak wszystkiego…

Chwalony PCLinuxOS – stare Darktable, Rawstudio, brak Photivo i Rawtherapee…

Rodzina ‘debowa’ – Ubuntu, Debian Sid, Mint LMDE – zasadniczo paczki dla Ubuntu powyższych programów są (moja sprawka), w Debianie korzystając z repozytorium Sid’a mamy Darktable i stare Rawstudio oraz Rawtherapee, brak Photivo. W Mincie musimy zaryzykować i używać repozytorium eksperymentalnego a nie testowego… Od biedy można łatać braki paczkami z Ubuntu (ryzykowne, choć działają).

Jak pisałem wcześniej i jak już zauważyliście, nie rozwodzę się zbytnio nad rozwiązaniami zastosowanymi w konkretnych dystrybucjach, I OpenSUSE z KDE da się wygodnie używać, podobnie jak Fedorę z nowym GNOME 3 (choć samo GNOME 3 to temat na osobne wypociny). Wszystko jest kwestią obycia, lekkiej modyfikacji standardów zachowań. Gdyby tylko nie ta nieszczęsna żonglerka stronami w poszukiwaniu programu który dla świętego spokoju lepiej mieć pod ręką, jeśli zamierza się używać danej dystrybucji do czegoś poważniejszego niż oglądanie internetu i słuchanie muzyki.

Wobec powyższego marzy mi się dzień, w którym wiedziony najzwyklejszą próżnością przełączę się na openSUSE (bo Yasta da się lubić) i będę mógł kontynuować swoje zmagania z obróbką zdjęć bez zastanawiania się skąd by wziąć programy do tego dla tej dystrybucji. Włączę sobie Pardusa by delektować się pięknem uporządkowania stylistycznego, a moje ulubione Darktable będzie już tam na mnie czekało… To będzie dzień w którym Linux stanie się przyjazny ludziom, a nie tylko programistom.
 

10 komentarzy

  1. Tu nie jest potrzebny jeden standard paczkowania, ale (jeden) menadżer pakietów potrafiący dać sobie radę z każdym rodzajem paczek z oprogramowaniem, z różnymi repozytoriami, z instalacją ze źróde. Nie tylko z instalacją, bo rpma zainstaluje na ubuntu, ale z zarządzeniem tym wszystkim.

  2. To teraz bracie wyobraź sobie, że jesteś nałogowym palaczem i korzystasz z wszystkich możliwych “podpałek” by móc zapalić ulubione papieroski, masz zapałki z osiki (eco), klubowe z obrazkiem i miejscem na nr. telefonu, zapalniczkę plastykową z latarką, zapalniczkę z otwieraczem do kapsli, jakąś jeszcze najzwyklejszą bo cienka, oczywiście benzynową też masz, brakuje tylko “fazy” do działania. I cały ten bajzel, po paru głębszych wyjmujesz na stół. Jak się czujesz, jak ALF, czy może klepto? Rozdrobnienie w świecie opensource, zabija powoli sens istnienia a i plebs się z politowaniem uśmiecha….

  3. Cóź, nie zgadzam się do końca z tym odnośnie do paczkowania.
    Jeśli twórcy programu używają rozsądnie działającego systemu budowania, że tak powiem (do tego dochodzą też w pewnym stopniu wyśmiewane tu „standardy”) i nie zmieniają tego co wydanie, to podbicie wersji to prosta sprawa, dla której wystarcza odrobina chęci.

  4. Czy to będzie wielki nietakt jeśli w tym miejscu zwrócę się do Szanownego Pana o jakieś wiosenne fotki z Beskidu Niskiego 🙂

  5. Daleki jestem od obśmiewania standardów. I zgadzam się, porządnie przygotowany program kompiluje się bez większych ceregieli. Jednak przy takiej ilości programów, tylu typów paczek, wersji dystrybucji, backportach, i tak dalej, po prostu w pewnym momencie zauważamy, że chętni do paczkowania… Nie nadążają z paczkowaniem.

    O ile w przypadku usług serwerowych czy innych programów przeznaczonych do typowej pracy na serwerze, pośpiech może i nie jest wskazany, o tyle program np. graficzny sprzed pół roku, a jego wersja obecna to dwa światy.

  6. Może powiem coś strasznego ale w Getnoo są wszystkie wymienione programy. Sam używam RawTherapee, Czasem Darktable, GIMPA i RawStudio.
    DarkTable trzeba było skompilować z overlay’a funroll-loops , natomiast Photivo jest w bgo-overlay (trzeba dodawać overlaya ręcznie) lub w qting-edge dostępnym przez lymana.

    Tak wiem niektórzy powiedzą, że nie mają chodów w elektrowni i szkoda czasu na codzienną kompilację, ale wbrew pozorom dla Gentoo również są gotowe paczki a wersja stable nie wymaga znowu kompilacji co dziennie…

  7. Nie chciałem budzić demonów i dlatego nie wspominałem o Gentoo 🙂 Ale ta dystrybucja jest na tyle specyficzna, że na pewno nie poleciłbym jej oderwanemu od informatycznej nomenklatury ZU. Owszem, stwarza tak ogromne możliwości, że tylko z tego powodu jeszcze po nią nie sięgnąłem, by nie pogrążyć się w błogim stanie dostrajanie, kompilowania, ustawiania, itp (a to pewnie by mnie wciągnęło). Dlatego we wpisie skupiłem się raczej na ‘mainstream’ach’ dedykowanych do codziennej pracy.

  8. Jestem kompletnym laikiem (wiem ze na .deb kilka sie i “samo sie robi” ) , ale czy nie mozna zrobic na kazda dystrybucje takiego deba ?? Sa rozne flaszki ,ale w srodku jest ta sama woda ognista .

  9. Sam kiedys miewałem takie dylematy , kiedy znalazłem Archa juz wiecej nie szukam , fakt ze czasem sa rózne klopoty , ale mam swiadomosc ze sam sie w nie pcham kombinujac z testowymi wersjami programów badź z czesciowa aktualizacja systemu . Darktable git lub stabilne – do wyboru , Showfoto w miare najnowsze , RT jak Darktable , Photivo ( nie uzywam ) ale tez jest . Ktos powie ze podobnie jak Gentoo Arch jest specyficzny … pewnie tak ale dla chetnych zawsze jest mozliwosc potestowania np. z Archbanga – live bezproblemowo mozna doinstalować wszystko wywoływarki z repo , nawet ostatnio myslałem cos małego sklecić tak by było pod ręką live dla fotoamatorów … ale doszedłem do wniosku ze przy częstych dziennych poprawkach np. Darktable nie ma sensu – jest gotowy Archbang wystarczy wypalić zbotować i doinstalować co komu potrzebne 🙂
    Pozdrowienia z wsciekle zielonego Beskidu Niskiego 🙂
    Grzesiek

  10. To prawda, Arch też mi się bardzo dobrze kojarzy z krótkiej mojej przygody z tą dystrybucją (na którymś lapku chyba nawet sobie tam siedzi nadal). Szybki, zwiewny, konfigurowalny, aktualny… Niestety, jest on przeznaczony raczej dla nieco zorientowanych użytkowników, gdyż nieraz trzeba wspomagać się terminalem, by coś skonfigurować. Nie jest to wada, lecz nie raz po prostu nie ma czasu na zabawy w trybie tekstowym, człowiek z wiekiem robi się leniwy, a czas poświęcony na czytanie howto i manuali poświęca na poranną gimnastykę. Arch nie jest uniwersalny – ale bardzo użyteczny, o czym też świadczy liczba i świeżość dostępnych paczek. Jednak wszystko co ma być uniwersalne cierpi kosztem użyteczności i vice versa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.